- Ty
tutaj?! - rozległ się krzyk Rona. Hermiona zatkała sobie usta ręką
– co Malfoy, ich znienawidzony wróg robił w Norze? Harry
wyglądał, jakby go spetryfikowano.
- Kochani, Draco zostanie u nas na wakacje – ogłosiła pani Weasley wywołując kolejne okrzyki oburzenia.
- Ona chyba kompletnie zwariowała. – szepnął Ron. Malfoy w tym czasie zdejmował płaszcz z kpiącym uśmieszkiem na ustach.
- Draco, skarbie, jesteś głodny? - zapytała go mama Rona, powodując u swojego syna niemalże odruch wymiotny. Hermiona stała patrząc na tę absurdalną scenę – była zbyt oszołomiona, by cokolwiek powiedzieć bądź zrobić.
- Nie, dziękuję, pani Weasley – odpowiedział uprzejmie Malfoy biorąc z podłogi swoją ciężką walizkę.
- W takim razie, chodź, pokażę Ci twoją sypialnię. - powiedziała pani Weasley prowadząc zadowolonego ślizgona na górę.
Tymczasem trójka przyjaciół zbierała szczęki z podłogi.
- To musi być jakiś żart. – powiedział Ron patrząc po kolei na Hermionę i Harry'ego – Przecież ona nie może…
W tym momencie pani Weasley pojawiła się na dole.
- Mamo, czy ty kompletnie zwariowałaś? - zapytał głośno Ron, wywołując u swojej mamy grymas wściekłości na twarzy.
- Jest tu z polecenia Dumbledore'a, Ron, więc chciałabym, żebyście byli dla niego uprzejmi.
- Ale dlaczego Dumbledore chciał…
- To nie twoja sprawa – westchnęła pani Weasley – Lepiej idźcie już do swoich pokoi.
Cała trójka ruszyła w niemałym szoku na górę. Kiedy Hermiona weszła do sypialni, Ginny już nie spała. Natychmiast rzuciła się na swoją przyjaciółkę, tuląc ją mocno.
- Słyszałam jak przyjechałaś! - krzyknęła z radości. Po chwili jednak spojrzała na twarz gryfonki.
- Wszystko w porządku? - zapytała zaniepokojona. Hermiona pokręciła przecząco głową, nie mogąc wykrztusić ani słowa.
- Ktoś jeszcze przyjechał, prawda? - zapytała ją Ginny – Słyszałam jak mama prowadzi kogoś do pokoju obok.
- To Malfoy – wydusiła wreszcie z siebie dziewczyna powodując u Ginny pisk zaskoczenia.
- Ale dlaczego…
- Nie wiem, twoja mama nie chciała powiedzieć – szepnęła słabo Hermiona..
Czemu Malfoy był w Norze? Czemu pani Weasley traktowała go tak serdecznie? O co w tym wszystkim chodziło? Z natłoku myśli poczuła, że zaczyna boleć ją głowa.
- Chyba położę się spać – jęknęła, opadając na przyjemną pościel i zapadając w głęboki sen.
- Kochani, Draco zostanie u nas na wakacje – ogłosiła pani Weasley wywołując kolejne okrzyki oburzenia.
- Ona chyba kompletnie zwariowała. – szepnął Ron. Malfoy w tym czasie zdejmował płaszcz z kpiącym uśmieszkiem na ustach.
- Draco, skarbie, jesteś głodny? - zapytała go mama Rona, powodując u swojego syna niemalże odruch wymiotny. Hermiona stała patrząc na tę absurdalną scenę – była zbyt oszołomiona, by cokolwiek powiedzieć bądź zrobić.
- Nie, dziękuję, pani Weasley – odpowiedział uprzejmie Malfoy biorąc z podłogi swoją ciężką walizkę.
- W takim razie, chodź, pokażę Ci twoją sypialnię. - powiedziała pani Weasley prowadząc zadowolonego ślizgona na górę.
Tymczasem trójka przyjaciół zbierała szczęki z podłogi.
- To musi być jakiś żart. – powiedział Ron patrząc po kolei na Hermionę i Harry'ego – Przecież ona nie może…
W tym momencie pani Weasley pojawiła się na dole.
- Mamo, czy ty kompletnie zwariowałaś? - zapytał głośno Ron, wywołując u swojej mamy grymas wściekłości na twarzy.
- Jest tu z polecenia Dumbledore'a, Ron, więc chciałabym, żebyście byli dla niego uprzejmi.
- Ale dlaczego Dumbledore chciał…
- To nie twoja sprawa – westchnęła pani Weasley – Lepiej idźcie już do swoich pokoi.
Cała trójka ruszyła w niemałym szoku na górę. Kiedy Hermiona weszła do sypialni, Ginny już nie spała. Natychmiast rzuciła się na swoją przyjaciółkę, tuląc ją mocno.
- Słyszałam jak przyjechałaś! - krzyknęła z radości. Po chwili jednak spojrzała na twarz gryfonki.
- Wszystko w porządku? - zapytała zaniepokojona. Hermiona pokręciła przecząco głową, nie mogąc wykrztusić ani słowa.
- Ktoś jeszcze przyjechał, prawda? - zapytała ją Ginny – Słyszałam jak mama prowadzi kogoś do pokoju obok.
- To Malfoy – wydusiła wreszcie z siebie dziewczyna powodując u Ginny pisk zaskoczenia.
- Ale dlaczego…
- Nie wiem, twoja mama nie chciała powiedzieć – szepnęła słabo Hermiona..
Czemu Malfoy był w Norze? Czemu pani Weasley traktowała go tak serdecznie? O co w tym wszystkim chodziło? Z natłoku myśli poczuła, że zaczyna boleć ją głowa.
- Chyba położę się spać – jęknęła, opadając na przyjemną pościel i zapadając w głęboki sen.
* * *
Kiedy się obudziła, na początku nie mogła sobie
przypomnieć czemu czuje się tak źle. Po chwili jednak stukot
dochodzący z sąsiedniego pokoju uświadomił jej wydarzenia
poprzedniego wieczoru.
Śniadanie nie mogło odbyć się w gorszej atmosferze. Kiedy bliźniacy dowiedzieli się, że ten „mały gnojek” (jak nazwał go Fred, niestety za głośno, przez co usłyszała to pani Weasley) przebywa w ich w domu, uznali to za widoczną obrazę ich dumy. Resztę domowników również nie zachwyciła perspektywa goszczenia syna śmierciożercy. Pani Weasley widząc, że jej próby nawiązania rozmowy spełzły na niczym, rozdzieliła wszystkim drobne prace domowe.
Hermionie dostało się mycie naczyń (bez magii, co jak podejrzewała mogło być karą za okazywanie tak jawnej niechęci do gościa pani Weasley). Na szczęście dziewczyna, żyjąc z mugolskimi rodzicami była przyzwyczajona do takich prac.
Westchnęła i chwyciła ścierkę, by wytrzeć nią talerze. Po chwili usłyszała, jak wszyscy ulatniają się z kuchni, by zająć się odgnamianiem lub innymi wyznaczonymi im przez gospodynię zadaniami.
- Lepiej założę rękawiczki, nie chciałbym ubrudzić się szlamem. - usłyszała za sobą drwiący głos Malfoya. Sfrustrowana chwyciła ścierkę, obróciła się i uderzyła nią mocno po twarzy ślizgona. Patrzył na nią z bardzo głupią miną, podczas gdy mydliny spływały mu po czole.
- Nie obchodzi mnie, że zaprosiła Cię tu pani Weasley – syknęła na niego, nagle zaniepokojona tym, że zostali w kuchni sami – Nie masz prawa odzywać się do mnie w ten sposób, zwłaszcza że nie masz przy sobie swoich „goryli”.
Malfoy zaczął wycierać sobie twarz papierem, ale nic nie powiedział. W końcu ciekawość jednak zwyciężyła i Hermiona zadała mu pytanie, które dręczyło ją już od wczoraj.
- A właściwie co tu robisz, Malfoy?
Na jego twarzy pojawił się kpiący, triumfujący uśmieszek.
- To mama twojego rudzielca Ci nie powiedziała? - powiedział zjadliwie – No, cóż widocznie szlamy nie są dopuszczane do takich…
Hermiona błyskawicznie wyciągnęła różdżkę.
- Powiedziałam, żebyś mnie nie obrażał!
Malfoy zaśmiał się ironicznie, podnosząc ręce do góry.
- Wyluzuj Granger, bo jeszcze trafisz do Urzędu Niewłaściwego Używania Czarów – powiedział, po czym uśmiechając się pod nosem, wyszedł z kuchni.
Wściekła Hermiona obróciła się w stronę naczyń, wyładowując na nich cały swój gniew. Nigdy nie dawała mu się wyprowadzić z równowagi, oprócz tego jednego razu, kiedy uderzyła go w twarz w trzeciej klasie. Że też akurat taki idiota musiał tu zamieszkać! Jak to w ogóle się stało? Przecież pan Weasley nie był w przyjaznych stosunkach z panem Malfoyem! Już nic z tego nie rozumiała!
Kiedy wyszła do ogrodu, by pomóc chłopakom w odgnamianiu nie zostało jej już wiele do roboty. Patrzyła więc tylko jak Krzywołap goni stworki mając z tego niezłą zabawę.
- Ron, dowiedziałeś się już czemu Malfoy tu jest? - zapytała go Hermiona patrząc jak przerzuca gnoma za ogrodzenie.
- Nie – warknął rudzielec, łypiąc na nią spode łba – Mama nic nie chciała powiedzieć!
„Dziwne” pomyślała gryfonka. Pani Weasley rzadko ukrywała przed nimi tajemnice, chyba że dotyczyły Zakonu.
Cały dzień nie minął im przyjemnie. Fred i George rzucili łajnobomby do pokoju Malfoya, co spotkało się z wielką reprymendą ze strony ich matki. Jej wrzaski było jeszcze słychać przez kolejną godzinę.
- Traktuje go lepiej niż własnych synów – mruknął Fred, wchodząc na górę, gdzie spotkał trójkę przyjaciół obserwujących całą sytuację z góry.
- Tak, może nas wydziedziczy i przygarnie tego platynowego idiotę. - warknął George, masując prawe ramię, gdzie przed chwilą wylądowała ciężka patelnia pani Weasley.
Kiedy skończyli dyskutować, usłyszeli kroki. Przerażeni spojrzeli po sobie, ale po chwili zza schodów wyłoniła się ruda głowa.
- Co się tak na mnie gapicie? - powiedziała zaskoczona Ginny, kiedy zgromadzeni odetchnęli z ulgą.
- Myśleliśmy, że to…- zaczął Ron, ale jego siostra przerwała mu machnięciem ręki.
- Jeśli chodzi wam o Malfoya to jest w salonie. Razem z całym Zakonem. Mama kazała wam przekazać, że kolację jemy w swoich pokojach.
Wszyscy wytrzeszczyli na nią swoje oczy.
- Z Zakonem? - wydukał Ron, a bliźniacy spojrzeli po sobie zaniepokojeni.
- Tak, z Zakonem – wzruszyła ramionami dziewczyna.
- Przecież jego ojciec jest śmierciożercą – powiedział nagle Harry, marszcząc brwi – Malfoy może mu o wszystkim donieść.
- I skąd on nagle ma większe prawa niż my? - warknął Ron, czerwieniąc się po cebulki swoich rudych włosów.
- To zaszło za daleko – stwierdził Fred, prostując się nagle.
- Myślę, że czas skorzystać z pomocy naszych starych przyjaciół – mrugnął do niego George i wyszedł na piętro. Wrócił, niosąc kilka par Uszu Dalekiego Zasięgu.
- Myślałam, że wszystko wyrzuciliście – powiedziała zaciekawiona Hermiona, chwytając jedną parę.
- Odkąd prowadzimy sklep, mama nie może się o nic czepiać. - stwierdził Fred, uśmiechając się pod nosem i spuszczając uszy na dół schodów. Po chwili wszyscy usłyszeli głosy, a jeden na pewno należał do Lupina, ich starego nauczyciela obrony przed czarną magią.
- ...póki nie dowiemy się co Voldemort zamierza, nie jesteśmy w stanie zaplanować kolejnych kroków. Jesteś pewny, że na razie nic nie mówił?
- Tak – usłyszeli pewny siebie głos Draco Malfoya – Wspominał Avery'emu o jakiejś misji, ale nie podawał szczegółow.
- Misji? - włączył się głos pana Weasleya – To może być ważne!
Na chwilę na dole zaległa cisza, po czym rozległ się głos Lupina.
- Cóż, w takim razie dziękujemy Ci Draco. Postaraj się proszę nie wypaść z łask Lorda Voldemorta, twoje informacje mogą być nam bardzo potrzebne.
- Podejrzewam, że jeślibym wypadł z jego łask, nie byłbym w stanie przekazać wam już niczego.
Wszyscy niemal widzieli w wyobraźni kpiący uśmiech ślizgona. Nastąpił trzask drzwi, a wszyscy szybko zdjęli Uszy Dalekiego Zasięgu i oddali je Fredowi.
- Słyszeliście to? - jęknął Ron, spoglądając po zebranych.
- Malfoy jest śmierciożercą – wyszeptał oszołomiony Harry.
- I szpieguje dla Zakonu – wydukała Hermiona.
Już nic nie mogło ich zdziwić.
Śniadanie nie mogło odbyć się w gorszej atmosferze. Kiedy bliźniacy dowiedzieli się, że ten „mały gnojek” (jak nazwał go Fred, niestety za głośno, przez co usłyszała to pani Weasley) przebywa w ich w domu, uznali to za widoczną obrazę ich dumy. Resztę domowników również nie zachwyciła perspektywa goszczenia syna śmierciożercy. Pani Weasley widząc, że jej próby nawiązania rozmowy spełzły na niczym, rozdzieliła wszystkim drobne prace domowe.
Hermionie dostało się mycie naczyń (bez magii, co jak podejrzewała mogło być karą za okazywanie tak jawnej niechęci do gościa pani Weasley). Na szczęście dziewczyna, żyjąc z mugolskimi rodzicami była przyzwyczajona do takich prac.
Westchnęła i chwyciła ścierkę, by wytrzeć nią talerze. Po chwili usłyszała, jak wszyscy ulatniają się z kuchni, by zająć się odgnamianiem lub innymi wyznaczonymi im przez gospodynię zadaniami.
- Lepiej założę rękawiczki, nie chciałbym ubrudzić się szlamem. - usłyszała za sobą drwiący głos Malfoya. Sfrustrowana chwyciła ścierkę, obróciła się i uderzyła nią mocno po twarzy ślizgona. Patrzył na nią z bardzo głupią miną, podczas gdy mydliny spływały mu po czole.
- Nie obchodzi mnie, że zaprosiła Cię tu pani Weasley – syknęła na niego, nagle zaniepokojona tym, że zostali w kuchni sami – Nie masz prawa odzywać się do mnie w ten sposób, zwłaszcza że nie masz przy sobie swoich „goryli”.
Malfoy zaczął wycierać sobie twarz papierem, ale nic nie powiedział. W końcu ciekawość jednak zwyciężyła i Hermiona zadała mu pytanie, które dręczyło ją już od wczoraj.
- A właściwie co tu robisz, Malfoy?
Na jego twarzy pojawił się kpiący, triumfujący uśmieszek.
- To mama twojego rudzielca Ci nie powiedziała? - powiedział zjadliwie – No, cóż widocznie szlamy nie są dopuszczane do takich…
Hermiona błyskawicznie wyciągnęła różdżkę.
- Powiedziałam, żebyś mnie nie obrażał!
Malfoy zaśmiał się ironicznie, podnosząc ręce do góry.
- Wyluzuj Granger, bo jeszcze trafisz do Urzędu Niewłaściwego Używania Czarów – powiedział, po czym uśmiechając się pod nosem, wyszedł z kuchni.
Wściekła Hermiona obróciła się w stronę naczyń, wyładowując na nich cały swój gniew. Nigdy nie dawała mu się wyprowadzić z równowagi, oprócz tego jednego razu, kiedy uderzyła go w twarz w trzeciej klasie. Że też akurat taki idiota musiał tu zamieszkać! Jak to w ogóle się stało? Przecież pan Weasley nie był w przyjaznych stosunkach z panem Malfoyem! Już nic z tego nie rozumiała!
Kiedy wyszła do ogrodu, by pomóc chłopakom w odgnamianiu nie zostało jej już wiele do roboty. Patrzyła więc tylko jak Krzywołap goni stworki mając z tego niezłą zabawę.
- Ron, dowiedziałeś się już czemu Malfoy tu jest? - zapytała go Hermiona patrząc jak przerzuca gnoma za ogrodzenie.
- Nie – warknął rudzielec, łypiąc na nią spode łba – Mama nic nie chciała powiedzieć!
„Dziwne” pomyślała gryfonka. Pani Weasley rzadko ukrywała przed nimi tajemnice, chyba że dotyczyły Zakonu.
Cały dzień nie minął im przyjemnie. Fred i George rzucili łajnobomby do pokoju Malfoya, co spotkało się z wielką reprymendą ze strony ich matki. Jej wrzaski było jeszcze słychać przez kolejną godzinę.
- Traktuje go lepiej niż własnych synów – mruknął Fred, wchodząc na górę, gdzie spotkał trójkę przyjaciół obserwujących całą sytuację z góry.
- Tak, może nas wydziedziczy i przygarnie tego platynowego idiotę. - warknął George, masując prawe ramię, gdzie przed chwilą wylądowała ciężka patelnia pani Weasley.
Kiedy skończyli dyskutować, usłyszeli kroki. Przerażeni spojrzeli po sobie, ale po chwili zza schodów wyłoniła się ruda głowa.
- Co się tak na mnie gapicie? - powiedziała zaskoczona Ginny, kiedy zgromadzeni odetchnęli z ulgą.
- Myśleliśmy, że to…- zaczął Ron, ale jego siostra przerwała mu machnięciem ręki.
- Jeśli chodzi wam o Malfoya to jest w salonie. Razem z całym Zakonem. Mama kazała wam przekazać, że kolację jemy w swoich pokojach.
Wszyscy wytrzeszczyli na nią swoje oczy.
- Z Zakonem? - wydukał Ron, a bliźniacy spojrzeli po sobie zaniepokojeni.
- Tak, z Zakonem – wzruszyła ramionami dziewczyna.
- Przecież jego ojciec jest śmierciożercą – powiedział nagle Harry, marszcząc brwi – Malfoy może mu o wszystkim donieść.
- I skąd on nagle ma większe prawa niż my? - warknął Ron, czerwieniąc się po cebulki swoich rudych włosów.
- To zaszło za daleko – stwierdził Fred, prostując się nagle.
- Myślę, że czas skorzystać z pomocy naszych starych przyjaciół – mrugnął do niego George i wyszedł na piętro. Wrócił, niosąc kilka par Uszu Dalekiego Zasięgu.
- Myślałam, że wszystko wyrzuciliście – powiedziała zaciekawiona Hermiona, chwytając jedną parę.
- Odkąd prowadzimy sklep, mama nie może się o nic czepiać. - stwierdził Fred, uśmiechając się pod nosem i spuszczając uszy na dół schodów. Po chwili wszyscy usłyszeli głosy, a jeden na pewno należał do Lupina, ich starego nauczyciela obrony przed czarną magią.
- ...póki nie dowiemy się co Voldemort zamierza, nie jesteśmy w stanie zaplanować kolejnych kroków. Jesteś pewny, że na razie nic nie mówił?
- Tak – usłyszeli pewny siebie głos Draco Malfoya – Wspominał Avery'emu o jakiejś misji, ale nie podawał szczegółow.
- Misji? - włączył się głos pana Weasleya – To może być ważne!
Na chwilę na dole zaległa cisza, po czym rozległ się głos Lupina.
- Cóż, w takim razie dziękujemy Ci Draco. Postaraj się proszę nie wypaść z łask Lorda Voldemorta, twoje informacje mogą być nam bardzo potrzebne.
- Podejrzewam, że jeślibym wypadł z jego łask, nie byłbym w stanie przekazać wam już niczego.
Wszyscy niemal widzieli w wyobraźni kpiący uśmiech ślizgona. Nastąpił trzask drzwi, a wszyscy szybko zdjęli Uszy Dalekiego Zasięgu i oddali je Fredowi.
- Słyszeliście to? - jęknął Ron, spoglądając po zebranych.
- Malfoy jest śmierciożercą – wyszeptał oszołomiony Harry.
- I szpieguje dla Zakonu – wydukała Hermiona.
Już nic nie mogło ich zdziwić.
Ciekawie się zapowiada :D na pewno zostanę tu na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńOlix
Zaskoczyłaś mnie ;) Draco w Norze :') Nieźle, nieźle :) Czekam na następny rozdział :) Informuj mnie w spamie.
OdpowiedzUsuńwykrwawiam-sie-dla-ciebie.blogspot.com
Pozdrawiam
Asajah
Super się zapowiada :D Kiedy kolejny rozdział? Czekam z niecierpliwością, Twoje rozdziały są naprawdę wciągające. Pozdrawiam i życzę weny ;))
OdpowiedzUsuńDziekuję ;) A wena przyszła, nowy rozdział będzie szybko, bo już jutro! :)
OdpowiedzUsuńOh, no prawie trafiłam z tym domem :D Kolejny świetny rozdział <3 Czyli Draco tu jest jakby w zastępie książkowego Snape'a?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział, i dużo weny życzę :*
~Rennervate
dramione-nasz-maly-swiat.blogspot.com
(Zapraszam chętnych również do mnie :) )
Trochę tak, chociaż Snape też nadal szpieguje ;)
UsuńNo powoli się rozkręca, a to dopiero 2 odcinek! Powiem tak. Podoba mi się. Cieszę się, że Malfoy jest po tej dobrej stronie, jednak nadal zachowuję cząstkę tej swojej wredności, co pokazała na spotkaniu z Hermioną. Trochę się boję jak potoczy się jego życie w Norze, w końcu jest otoczony gromadką wrednych rudych czupryn hhaha :D No, ale... coś czuję, że inaczej będą go teraz postrzegać po tym jak dowiedzieli się o jego drugim obliczu. Wzbudziłaś moją ciekawość! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! Mam jeszcze prośbę, abyś dodała gadżet "Obserwatorzy", ale nie google, abym mogła być na bieżąco z Twoją historią. Życzę dużo weny i zapraszam do mnie ! :*
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com/
odcinek... chyba za dużo seriali na dzisiaj * chodziło o rozdział oczywiście xD
UsuńUwielbiam dobrego Malfoya, super zrobione, super pomysł :). Szkoda, że znowu tak krótko, lecę czytać dalej i zapraszam do nas na : http://corkimerlina-dramione.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eleonora.